Jump to content

Page:Dusze z papieru t.1.djvu/120

From Wikisource
This page has been proofread.
116
 
 

własne wiersze pana Nieciuszki — jemu samemu. A zacny pan Nieciuszko słucha, słucha, oczy zaszły mu czemś, co na łzy wygląda i sennie i smutno mówi ciąg dalszy.

— Zna pan autora? — pyta żaczek.

— Umarł! — rzekł z mocą pan Nieciuszko i szybko twarz odwrócił.

Niech Bóg czuwa nad tobą, poczciwy panie Nieciuszko, bo życie plugawo z tobą się obeszło.

A tak samo obeszło się z »aktorką«, panią Anną, bohaterką komedyi. Postać ta, to żywy protest przeciwko niemożliwemu, wkorzenionemu od dawna przekonaniu opinii, że teatr jest Babylonem, że »aktorka« jest synonimem czegoś, »o czem się nie mówi«. Autor jest bezstronny. W komedyi swojej pokazał wielkie nawet skrzywienia ideału, indywidua kobiece wypaczone w atmosferze zdenerwowania, pozoru, blichtru, gorączki, kłamstwa, fikcyi, histeryi i nędzy, lecz wybornem narysowaniem tchnącej prawdą postaci innego znów typu »aktorki« zaprotestował szczerze i z siłą przeciwko generalizowaniu ze strony kołtuńskiej, świętoszkowatej, podłej, cnotliwej opinii. Wskazał wyraźnie źródło legendy: »Na mnie polowano!« — powiada »aktorka«, smagana przez cnotliwą niewiastę.

I oto ta »aktorka«, zbezczeszczona potworną