Page:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/195

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
O WIERSZACH
183
 

ko składa na ołtarzu boga zamiast modlitwy za swe własne życie i za pomyślność drzew swoich. A czarodziejka Niko ofiaruje Kiprydzie ametystowe wrzeciono, osnute nićmi purpurowej wełny, zaklęte wrzeciono, którem mężczyzn niewoli z za morza i wywabia z komnat dziewczęta. Jakieś dziewczę stawia pomnik martwemu świerszczykowi, co przez dw a lata gościł w jej sypialni. Rybacy wyciągają ciężką sieć i znajdują w niej człowieka, którego pochłonęło morze, nawpół już zjedzonego przez ryby. I grzebią go wraz z rybami w miałkim piasku skalistego wybrzeża; iżby całkiem powrócił do ziemi, grzebią z nim ryby, co go nadgryzły, co żywiły się ciałem jego. Na ołtarzu Afrodyty złożono bujne grono winne w dziękczynieniu za słodycz łaskawie użyczonej nocy; i leży tam, nagie, samotne, zdane na wolę bożą, już nie rozpościera nad niem macierz swych miłosnych ramion, nie osłania już jego nagiego młodego ciała słodko woniejącem listowiem, pełnem miękkiego, tajemniczego cienia.
 KLEMENS. A ci, co tłoczą wino! a ci, co kochają! Nie przytoczjdbyś czego dosłownie?
 GABRYEL. Ci, co tłoczą wino, są jako bogowie. Zda się im, jak gdyby sam Bachus brał udział w ich nocnej robocie. Jak gdyby, podwinąwszy długą szatę po za kolana, deptał wraz z nimi, nurzając stopy w czerwonym soku, co już wyziewy swemi upaja. Kąpią się i pląsają zarazem: a upojenie ich pląsu jest przyczyną, że kąpiel sięga im coraz wyżej i wyżej. Strumieniami leje się moszcz z kadzi; gdyby łódki unoszą się drewniane czerpaki na purpurowej cieczy. Wtem pochyla się piękna Rodanta nisko nad kadzią, i już ubroczył się len jej białej szaty, już lśnią jej piersi i biodra, i ociekają winem:

I wyżej wzdęła się pierś, nie było nikogo śród nas,
Coby nie uległ wam, Bachu i Afrodyto.