Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/240

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

I pieśń szczęścia znów zanucę
Nowym natchnień szałem:
Ah, rozdział śmiercią — tak, jak śmierć rozdziałem!


II.

Rankiem, wieczorem na wyspy bezdroże
Patrzę samotna w skały — w niebo — w morze
I codzień mówię: „On dziś wróci może!“
Taki mój los!

Dni kilka tylko, lecz już cierpień wieki,
Odkąd tak czuwam z płaczem u powieki,
A on co chwila bardziej mi daleki.
Tak mnie przebił cios!

Czyż ptak się jaki nie wróci z oddali
Lub żagiel jaki nie błyśnie na fali,
O nim doniesie i mnie się użali?
Już czuję zgon!

Kiedyż on wróci?
Czyż jeszcze dni wiele
Tak patrzeć będę na smutne topiele?
O szepnij — szepnij mi, stróżu aniele:
„Wkrótce wróci on!“

Neapol, 3 lipca 1840.
────────


KAMPANIA RZYMSKA.
─────

Kampania rzymska[1], gdzie tak pusto, smętno,
Gdzie, jak nagrobek, starty czasów nogą,
W proch się rozpadło wszelkiej pychy piętno
I gruzy tylko stoją ponad drogą!

Kampania rzymska — to świat mej młodości!
Duch mój wzrósł w siłę tam, gdzie
Tyber płynie, Harfy strunami na natchnienia włości
Podbiłem sobie wiekową pustynię.

  1. Kampania rzymska — dolina na której Rzym leży.