Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/237

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
O ŻYCIA RANKU...[1]
─────

O życia ranku, o wiosen jutrzence,
Pod takim brzegiem i na takiem morzu
Jam ciebie ujrzał w błękitów przestworzu
I obwiódł ciebie w włoskich kwiatów wieńce.

I strach mię chwytał, gdym ci rzucał róże,
A z nimi myśli, natchnienia i pieśni...
Gdym kładł me serce za stóp twych podnóże,
Jam drżał wśród szczęścia: czy się szczęście nie śni?

Tyś przy mnie była, a ja ciągle marzył,
Że ty złudzeniem, co odleci wkrótce...
I z westchnieniami przed tobą-m się skarżył,
Żeś anioł nikły na mej lotnej łódce...

Bo w słońca blasku lśniła twoja postać,
Nie jak codzienne i trwałe postaci,
Lecz jak duch, który tu nie zdoła zostać,
Bo niema tutaj ni sióstr, ani braci...

I długo, dziwną mamiony żałobą,
Chociaż przy tobie, jam się nie czuł z tobą,
Długo tęskniłem gdzieś dalej — do ciebie,
Bom zawsze myślał, żeś ty tylko w niebie!

Na każdej fali i na każdej skale,
Na każdem miejscu i w każdej godzinie
Wieczniem powtarzał: „Ach, to szczęście minie...
Przepłynie Anioł, jak płyną te fale,

I na tem morzu odejdzie ta mara
I wśród tych wichrów pryśnie mi jej wiara
I śmierć — niestałość, albo los zabiorze
To, co dziś kocham i w co dzisiaj wierzę!“

Lecz ty zostałaś na łódce milcząca,
Nie wzięła burza ciebie w niebo nagle —

  1. Wiersz dotyczy Delfiny Potockiej.