Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/224

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

A po zabawie opuścić, zostawić?
My cię nauczym, jak miłostki zrywać.

„Na sam przód każda — wdowa, czy dziewica,
Czy też mężatka — czysta kapryśnica!
Tam się przekręci, skąd jej wiatr zawieje,
Z rana ci płacze, a w wieczór się śmieje.

„Los je tu stworzył dla mężczyzn zabawy;
Miły puhar wina — dobra szklanka kawy —
I one smaczne, tylko trochę więcej
Łudzą i trzeba lubić je goręcej.

„Dalibóg, prawda! Anielskie stworzenia,
Lecz póki tylko silne i rumiane,
Zanim się sztuczek wyuczą cierpienia! —
Bo ich łzy, widzisz, to żarty, nam znane.

„Bierz tylko cukier i złote uśmiechy —
Zasię od westchnień! — Gdzie płacz się poczyna,
Niech twej wierności skończy się godzina —
I leć gdzieindziej rwać róże pociechy!

„Zmiłuj się tylko — sam nie wpadaj w tkliwość
Jeśli ci smutno, zabij smutek szalem,
Hulaj, — graj — z nami, ot, pij gardłem całem,
A minie zaraz mdłych pamiątek ckliwość!

„A po tygodniu lub też dwóch tygodniach
Wyjdziesz na miasto w nowomodnych spodniach
I znów się w jakiej zalubisz kobiecie.
Wierz — tak się dzieje na tym prawdy świecie!“


WIARA.

Oni mówili. — Jam pilnie ich słuchał,
O stół zielony, gdzie lśniły się karty,
Jak posąg człeka wśród zwierząt, oparty —
Aż w sobiem iskrę szyderstwa rozdmuchał:

„Waszą jest prawda, przezacni panowie!
Dziś mi dopiero zaczyna dnieć w głowie,