Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/186

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

ażebym Ci powiedział, co wydaje mi się zarazem i źródłem tajemniczem i celem ostatecznym tej dziwnej siły; gdyż w istocie żywotność zasady zależy zawsze mniej lub więcej od przyszłości, jaka jej przeznaczona na ziemi. Podobnie, jak Twoi przodkowie w wojnach krzyżowych poświęcali się w obronie tych, których los opuścił i Ty, Panie, dobyłeś miecza słowa na obronę ojczyzny mojej, pozwól mi przeto przez kilka chwil jeszcze mówić o przyszłości, jaka zdaje się być przeznaczona tej wielkiej opuszczonej przez politykę i podłość ludzką.
 A przedewszystkiem zechciej zauważyć rzecz jedną: oto żaden naród nie zajmował w świecie stanowiska bardziej podobnego do naszego, jak lud żydowski. Otoczony nieprzejednanymi wrogami, bronił długo, z jednej strony, duszy ludzkości od błędów politeizmu[1] wschodniego, z drugiej — ciała swego, że się tak wyrażę, od strasznego ucisku Rzymu, tego miasta najbardziej zmateryalizowanego i najbardziej tyrańskiego w świecie starożytnym. Przechowując tradycyę Boga jedynego i powszechnego, przygotował przyjście Chrystusa, a gdy czasy się spełniły, wydał go ze swego łona.
 Naszą misyą nie jest już zatem wydanie Go powtórnie. Jest tam na wieczność całą. Ale aż do tej chwili ani Boskie Jego słowo, ani Jego miłość Boska nie znalazły nigdzie zastosowania, ani w polityce, ani w społeczeństwie. Posłannictwem naszem jest przeto ducha Ewangelii wnieść cierpieniem w stosunki tego świata, pozbawić Cezara królestwa niesprawiedliwości, które przeciwstawia swemu potrzykroć świętemu wrogowi.

 Jeśli się nie mylę, długotrwałe męczeństwo Polski nie inne ma znaczenie. W niej i przez nią ma wykazać się niedowiarkom i faryzeuszom politycznym co od wieków nie przestali krzyżować Chrystusa na wszystkich krzyżach historyi, że wszelka

  1. Politeizm — bałwochwalstwo.