Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/157

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
ŻELISŁAW.

 Co ty chcesz wmówić we mnie? Gdyby Jeden był wszystko stworzył i gdyby Syn tego Jednego raz stąpnął na ziemię, czyżby nie była się rozpadła od Wschodu na Zachód? czyżby gwiazdy, jak rój pszczelny, nie były same zleciały zatknąć się w koronie nad Jego czołem? — i dotądbyśmy niebo porysowane widzieli!

BISKUP.

 Na świecie był i świat jest uczynion przezeń, a świat Go nie poznał. I na to był przyszedł, by, wszystkie zbrodnie ludzkie wziąwszy na Siebie, na tym krzyżu skonał. Nie był on królem ni wodzem, on tylko słowem nauczał o chwale Ojca swego, kazał ufać wiarą, spodziewać się nadzieją i kochać miłością — przebaczył wszystkim, byleby w skrusze żałowali za winy swoje. Jeśli pomiędzy wami jest zabójca, darowano mu, gdy uwierzy w Chrystusa — niechaj się nie lęka, niechaj przyjdzie do mnie! Jeśli między wami jest taki, coby ojca lub matki dźwigał przekleństwo, darowano mu będzie, jeśli uwierzy w Chrystusa. Jeśli jest niewiasta cudzołożna, darowano jej, niechaj przystąpi! Jeśli jest pogardzony przez braci za podstęp lub zdradę, niech się zbliży i dotknie się ustami tych nóg, gwoździami przebitych, a odpuszczę jemu i on czystym się stanie i żyć będzie na wieki.

ŻELISŁAW.

 Gdyby znalazł się taki, nimby złożył pocałunek na krzyżu twoim, syn-by go mój, syn ostatni Hardymir, przeszył starą włócznią ojca!

BISKUP.

 Nie tobie jednemu przyniosłem dobrą nowinę, ale wszystkim — nie do ciebie przemawiam, ale do ludu całego — w Imieniu namiestnika Chrystusa