Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/119

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Od myśli samobójstwa.
 Od myśli gnuśności.
 Od myśli szaleństwa.
 Daj mnie i im wiarą niezachwianą, że po znikomych obrazach tego życia ujrzemy przestronniejsze błonia.
 Że tam połączonem będzie to, co rozerwała ziemia.
 Ja i oni, i Ty w nas, i my w Tobie na wieki wieków — Amen!

──────


MODLITWA PODCZAS MSZY.
────


 Na wspomnienie Twoje, życie Twoje w krótkiej godzinie powtórzy sługa Twój, o Panie — wszystko, coś myślał i mówił, i wszystko, co wycierpiałeś.
 U stóp ołtarza on się nachyla i duma w milczeniu, nim zacznie ofiarę tak świętą.
 Teraz wstąpił na stopnie ołtarza. — Dziecię mu odpowiada. — On obrazem Twoim w tej chwili, o Boże! a to dziecię, to ludzkość, co słowom Twoim odpowiada.
 To ludzkość, co przed Tobą była, jest i będzie zawsze dzieckiem. — Dlatego Ty ją zbawisz, o Boże!
 Ten puhar, z którego teraz sługa Twój zdjął zasłonę, to puhar goryczy, który świat podał ustom Twoim.
 To puhar krwi Twojej, która świat zbawiła.
 Ta księga, którą roztworzył, to słowo Twoje, opowiedziane kilku wiernym, podane nam przez nich.
 To słowo życia i nieśmiertelności.
 Ty sam byłeś słowem Ojca niebieskiego, jako to jest słowem Twojem.
 Ojciec Cię posłał, jako Ty ich rozesłałeś.
 Ale nim objawiłeś się tym wybranym Twoim, dumałeś długo w samotności Boskiej.