Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/105

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Jako zwiędłe krzewy, porzucone jesteśmy.
 Głos nasz szczytów nie dochodzi krzyża.
 Jako ciało bez ducha niepamiętane jesteśmy!
 Boleść nasza wspomnianą nie bywa.
 Męki nasze lekkie jako cienie przed oczyma ludzi.
 I żyjem dłużej od nich pod ciężarem nieznośnym.
 Obwijamy ich ciała w powicie kolebki.
 Obwijamy ich ciała w całuny trumny.
 A oni witają nas płaczem, a oni żegnają nas twardem słowem.
 My błogosławim przychodzącym, a oni nas nie słyszą!
 O Ty, która cierpiałaś tyle, wejrzyj na mnie i módl się za mnie, za cierpiącą, do Syna Twego.
 Ty już zasiadłaś na tronie — Tyś wybraną była wśród wszystkich — Ty już nie cierpisz i nigdy już cierpieć nie będziesz.
 Przez wspomnienie męki Twojej, módl się za mnie!
 Przez to słowo „Niewiasta“, módl się za mnie!
 Przez tę noc, w której Syn Twój skonał, módl się za mnie!
 I jakoś wniebowstąpiła, daj, Maryo, Maryo, daj mi wniebowstąpić kiedyś z tamtej strony grobu!

──────


MODLITWA ZA DZIECI.
────


 O Panie, Panie, Tyś ukochał dzieci, Tyś im obiecał Królestwo Twoje, Tyś im pozwolił się dotykać szaty Twojej!
 O Panie! Serce dziecka umiera zwykle wśród zgryzot i doświadczeń życia — inne serce w piersiach ludzkich wyrasta.
 I to, co było Boskiem w pierwszem, nie bije już w drugiem.