Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/740

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 — Blanko droga — rzekł Lucyan pocichu — niepotrzebnie dręczysz się. Pozwól nam działać i miej ufność w Bogu.
 Głos Lucyana dodał Blance odwagi.
 — Masz pan słuszność. Należy poddać się.
 Doktor Germain pomógł Henryce powstać z fotela, Blanka ucałowała jej ręce i głowę i w kilka minut Henryka opuściła pałac.



X.

 Gilbert po odwiezieniu swej żony do domu zdrowia w Auteil udał się do Granceya by zdać mu sprawę z wypadków, zaszłych w ciągu dnia.
 — Doskonale idzie — odrzekł były dependent, wysłuchawszy opowiadania. — Teraz masz ręce rozwiązane. Skoro zbierze się rada familijna oświadczysz jej, że pragnąc prędzej spłacić wierzycieli, zamierzasz za mąż wydać swą córkę.
 — Rzecz prosta, że zgodzą się na to najchętniej; a wtedy rozmówisz się z panną Blanką.
 — A jeżeli ona nie zgodzi się — pytał Gilbert.
 — Nie przypuszczam. Nie jestem tak zarozumiałym bym sądził, że córka pańska szaleje za mną, lecz wierzę, że podobałem się jej. Zresztą panna w tym wieku to miękki wosk, dający urabiać się według woli. Wrazie oporu zmusisz ją do posłuszeństwa pewagą ojcowską.
 Rozmowę wspólników przerwało nagle wejście Duplat’a.
 — Co słychać — zapytał Gilbert.

— To, że przebywająca u Joanny Rivat dziewczyna jest jej córką.
 Poczem Duplat zdał sprawę z swojej wycieczki do Blois.