Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/734

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

main — ani chcę wiedzieć szczegółów, ażeby być pewnym, że pan ma ciężko obciążone sumienie.
 — Nic mi nie wyrzuca moje sumienie mruknął obojętnie Gilbert zresztą nie chodzi tu o dyskutowanie, ale o postanowienie co przedsięwziąć dla przyniesienia ulgi chorej.
 Doktór Germain zwrócił się do Lucyana, który stał niemy i blady z gniewu.
 — Powinniśmy w rzeczy samej, kolego — rzekł — zająć się obecnie naszą biedną chorą. Pozostawmy innym, ich odpowiedzialność moralną. Będzie to straszny obrachunek! Lekceważone w tym domu nasze przepisy i polecenia, będą szanowane tam, gdzie nikt nie będzie miał interesu przeszkadzać uzdrowieniu tej nieszczęśliwej. Żądam, ażeby pani Rollin została przewiezioną do Domu zdrowia jaki my wskażemy i to dziś bezwłocznie. Podzielasz kolego me zdanie?
 — W zupełności — rzekł Lucyan.
 — Panie Rollin, czy pan słyszałeś?
 — Słyszałem i aprobuje pańskie postanowienie.
 — Naprzód... byłem tego pewnym — rzekł doktór z goryczą, a zmieniając ton rozmowy. — Obadwa z moim młodym kolega — dodał wskazując na Lucyana--wydamy świadectwo, które pan każesz zlegalizować. Wskazujemy panu Dom zdrowia doktora Morier w Autenil. Jest to zakład pierwszorzędny, którego dyrektor jest specyalistą. O czwartej przyjedziemy tu po naszą chorą, aby ją tam zawieźć. Pańska obecność będzie nam potrzebną.
 — Będę na panów oczekiwał-rzekł Gilbert.
 — Czy panna Rollin zna obecny stan swej matki? — pytał Lucyan.
 — Zna go. Sądzicie panowie, że można jej pozwolić pożegnać się z matką? Czy nie zaszkodzi to jej zdrowiu?
 — Panna Blanka jest silną i odważną — odrzekł doktór Germain. — Niezachodzą obawy o jej zdrowie. Może uścisnąć swą matkę zanim ją wywieziemy z tego domu. A teraz przejdźmy do pańskiego gabinetu, dla napisania świadectwa.
 Uczyniwszy to, odeszli obaj doktorzy.