Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/722

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.



VI.

 Henryka wydała jęk bolesny, podobny do krzyku umierającego człowieka, a wybuchnąwszy konwulsyjnym śmiechem upadła bezprzytomna na posadzkę saloniku.
 W tejże chwili otwarły się drzwi sąsiedniego pokoju i Blanka, blada jak śmierć, z twarzą bólem skurczoną, ukazała się na progu.
 Spostrzegłszy ją Gilbert, uklęknął obok bezwładnie leżącego ciała swej żony, jak gdyby w zamiarze przyjścia jej z pomocą!
 — Boże! co się stało mamie? — zawołała Blanka, podbiegając ku niej.
 Gilbert odsunął ją poruszeniem ręki.
 — Paroksyzm! — odrzekł — przywołaj pokojówkę, powracaj do siebie. Odtąd ja będę czuwał nad chora!...
 Słowa te wymówił tak nakazująco, że dziewczę opierać się nie śmiało. Zadzwoniwszy na pokojówkę, odeszła zrozpaczona.
 Biedna Blanka słyszała tylko ostatni krzyk swojej matki. Z ożywionej rozmowy domyślała się, że między rodzicami zaszła jakaś sprzeczka, pojedynczych słów jednak przez drzwi zamknięte i grubą portjere dosłyszeć nie mogła.
 Zabroniono jej odtąd czuwania nad matką i rozkazano siedzieć w swoim pokoju.
 Pokojówka z pomocą Gilberta, zaniosła Henrykę do jej sypialni, gdzie rozebrawszy ją, ułożyła na łóżku.
 Omdlenie trwało bez przerwy.
 Gilbert, odprawiwszy służącą, pozostał sam przy chorej.

∗             ∗

 Tego dnia rano Serwacy Duplat otrzymać miał z merostwa jedenastego okręgu, wyciąg z protokułu zamówio-