Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/479

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Jadać nie lubił przy ogólnym stole, kazał więc sobie nakryć w gabinecie, gdzie znajdowały się dwa stoły.
 Przy jednym z nich siedział mężczyzna pięćdziesięcioletni, którego postać dawała w nim poznać wieśniaka lub też zbogaconego mieszczanina.
 Młoda kobieta obsługiwała gości w tym gabinecie.
 Deprèty zadowolony z towarzystwa tych dwóch osobistości, zawiązał z nimi rozmowę.
 — Panienka pochodzi z tych okolic? — zagadnął młodą służące.
 — Tak panie — odparła. — Urodziłam się w Tour, a wychowałam w Amboise. Moi rodzice oddawna zmarli. Od lat dziesięciu służę w tym hotelu.
 Dziewczyna była gadatliwą, z czego korzystać Deprèty postanowił.
 — A zatem, musisz panienka znać tu wiele osób? — pytał dalej.
 — Wszystkich znam panie... wszystkich! począwszy od starych, aż do niemowląt.
 Po tej odpowiedzi, wyszła z gabinetu, ażeby przynieść następną potrawę!
 — Ach! to prawdziwy dziennik chodzący, ta Małgorzata — zawołał z uśmiechem nieznajomy, siedzący przy sąsiednim stole. Ciekawa, jak nasza prababka Ewa, a lubi władać językiem!... po za tem jednak dobra to dziewczyna.
 — Pan także zamieszkujesz w tych stronach? — pytał Deprèty.
 — Tak panie. Mieszkam w Blézé, gdzie posiadam winnice. Zajmując się sprzedażą mojego wina, przyjeżdżam często do Amboise, gdzie wszystkich znam prawie.
 — Jak to dobrze! Będziesz więc pan mógł udzielić mi niektórych objaśniej co do pewnej rodziny, której potrzebuję poznać stan majątkowy.
 — Jakiej mianowicie?
 — Rodziny de Grancey.
 Usłyszawszy to nazwisko, właściciel winnic potrząsnął głową.
 — Ho! ho! — zawołał przyciszonym głosem — jeżeli pan chcesz odebrać z tamtego jakie pieniądze, to napróżno podróż odbyłeś!... Napisz: „Stracone“ obok sumy jaka ci przy-