Page:PL Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. T. 1.djvu/661

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

ło jeszcze w 15 wieku i w początkach 16 do rodziny Połowców Rożynowskich, następców właśnie owego Jerzego Iwantycza. Posiadłość ta wszakże, niszczona co chwila przez napady Tatarów, głównie za najazdu jeszcze Timur Kutłuka (w 1399 r.) i potem Mendligireja (1483), dzień za dniem ogałacana z ludności, w końcu w głuchą, tylko krwią przesiąkłą zamieniła się pustynię. To też dobra te, jako najzupełniej puste, wróciły znów do rozrządzenia wielkoksiążęcego. Ale Andrzej Makarewicz-Iwaszeńcewicz, posiadacz sąsiednich dóbr „Rutu“, w czasie tych właśnie pustek, przywłaszczywszy sobie uroczysko Chwastów, jakoby z dawien dawna leżące na spornym gruncie dwóch posiadłości: „Rutu“, do niego należącego, i „Hlebowa na Rpeni“, niegdyś Połowców, zastawił to „uroczysko“ około r. 1560 „w 15 szerokich rublach pod przepadem“ Mikołajowi Pacowi, bisk. kijow. Zastaw ten wszakże, następców już Paca na biskupstwie niemałym kłopotem zawikłanego procesu nabawił; gdyż niebawem, jak z jednej strony synowie już Andrzeja Makarowicza, Hrehory i Mikołaj, zaskarżyli ten przez ojca uczyniony zastaw „pod przepadem“, tak niemniej z drugiej strony wystąpił też z procesem Bohusz Hulkiewicz, któremu niedawno właśnie, bo w 1568 r., król Zygmunt August cały ten obszar dóbr pustkami stojących, znanych pod ogólną nazwą „Hlebowa na Rpeni“ (Irpieniu) nadał był wiecznem dziedzicznem prawem (kwerenda ksiąg w Kijowie będących w 1570 r.). Uroczysko zaś Chwastów było według tegoż nadania attynencyą tychże dóbr. Po różnych prawnych korowodach skończyło się atoli na tem, że Filon Hulkiewicz, syn już Bohusza, odstąpił Hlebów wraz z Chwastowem (nie mając kim ich zaludnić) biskupowi Jakóbowi Woronieckiemu, a Makarewicze wyrokami sądowemi od uroszczeń swoich na zawsze odsądzeni zostali. Jest jednak ślad w aktach sądowych, że ciż Makarewicze, po przegraniu sprawy, chwycili się byli kroków extralegalnych; jakoż zajechawszy Ch., trzymali go dość długo, tak, że następca biskupa Woronieckiego, kś. Józef Wereszczyński, musiał go na nowo „rekuperować“ (Arch. Charlęskich w Paszkówce). Ostatecznie więc osiedzieli się biskupi w tej bezludnej pustce. Biskup Wereszczyński, zaledwie słabe początki zaludnienia zastawszy tu, wezwał też roje ludności sielskiej, i rozdawszy jej grunta, dał zajęcie i byt sporym osadom. Okolica ta wszakże, w ciągłej dotąd żyjąc grozie napadów tatarskich, potrzebowała też stałej miejscowej obrony; jakoż biskup ten, upatrzywszy w Ch. miejsce do obrony zdatne, wzniósł tu zamek, wałami i przekopami umocniony. Z Chwastowa też, lichej wprzód wioski, uczynił on wielką osadę zbrojną. Jednem słowem w świeżej pustyni zaimprowizował miasteczko, które „dla grzeczniejszego wyrażenia“, jak mówi Okolski „nazwał Nowym Wereszczynem“. W 1593 r. zanosi on do grodu kijow. protestacyą, że, według uchwały sejmowej, Chwastów, jako nowoosiedlona osada, żadnego poboru dawać nie powinien; nadto funduje tu kościół i parafią dlań naznacza. Wereszczyński był wybitną osobistością swego czasu. Postać to uderzająca niepospolitym rozmiarem. Jako najczystszej krwi Rusin, roił też on dla Ukrainy wielkie plany, miał dla niej dalekie, obliczone na przyszłość widoki. Chciał on tej, tak przez Tatarów ciągle napastowanej prowincyi, pokój i bezpieczeństwo zapewnić, i aby dojść do tego celu, podawał projekta, aby na prawym brzegu Dniepru założyć szkołę rycerską, a Zadnieprze tak nazwane oddać zakonowi krzyżaków polskich, w którym zakonie chciał sam żywota dokonać. Bronić kraj od Tatarów miało być tego zakonu powinnością. Podawał też sposoby zaludnienia Kijowa i Ukrainy. Takiemi to planami zajęty był przez całe życie; gdy jednak projekta te były poniekąd głosem wołającego na puszczy, sam niejako na własną rękę usiłował, choć w części, wprowadzić je w życie. Byłto człowiek żelaznej energii. Oprócz tego, że w swoim Chwastowie był przywódzcą nowego zaludnienia, czując w sobie wiele rycerskiego animuszu, co chwila zmieniał pastorał na oręż, i trwale na wojennej stopie się trzymając, na czele kilkunastu tysięcy ludzi: „ścierał się i zamiatał stepy w licznych pogoniach za Tatarami“. Sam też pisał o sobie: „że jako Owidyusz, był wygnany na ukrainne biskupstwo, gdzie się nietylko z Turki ale i z Oczakowskimi insulaty, nie biblią ale szablą biskupi kijowscy dysputują“. Szanując drażliwości miejscowe, nie lekceważył ich, nie jątrzył, nie szczepił dzieła nienawiści; owszem z kozakami, którzy już wtedy zaczynali wichrzyć, pilnie dobrego pożycia sąsiedzkiego przestrzegał. Gdy kniaziowie wołyńscy, ponabywawszy świeżo dobra w kijowskiem, zaczęli sporzyć z kozakami, Wereszczyński bolał nad tem i starał się, ile mógł, godzić te spory. Za to spółczucie dla kozaków spotkała go nawet zemsta od kniazia Kiryka Rużyńskiego, dziedzica Pawołoczy, pokłóconego na śmierć, jak wiadomo, z kozakami: kniaź ten w 1596 r. wpadł do Chwastowa, ograbił mienie biskupa, sprzęty z kościoła pozabierał, i nowoosadzone miasteczko Piaseckie spalił. Król zaś w skutek skargi Wereszczyńskiego wydał mandat z rozkazem, aby Rużyński uczynił zadość w sprawie tego najazdu i grabieży (Arch. J. Z. R. część 6, t. I, str. 261). W Ch. czyli Nowym Wereszczynie Wereszczyński nawet drukarnię założył, w której wyszło z druku jedno jego okolicznościo-