Page:PL A Daudet Mały.djvu/248

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

ki; bijemy tysiąc egzemplarzy; więc otrzymamy ogółem trzy tysiące franków, słyszysz?! trzy tysiące frankowi Z tego — dziewięćset franków zapłacimy drukarzowi, procent księgarski — frank od egzemplarza, po za tem jeszcze bezpłatne egzemplarze recenzyjne...
 Zostanie nam jeszcze zysku czystego, jak łza — tysiąc sto franków. Co, czy nie pięknie na początek?... Że pięknię, to pięknie!... Skończy się polowanie na niewidzialne gwiazdy, skończą upokarzające postoje pode, drzwiami księgarni, a w dodatku zrobimy tysiąc sto franków, które można będzie odłożyć na odbudowę ogniska... Wesoło było dnia tego w dzwonnicy St. Germain! Tyle projektów, marzeń tyle! A potem codziennie ileż zakosztowałem kropla po kropli drobnych rozkoszy: wyprawy do drukarni, korekty, dyskusje nad barwą okładki, wilgotne jeszcze arkusze, wychodzące z pod prasy z wydrukowanemi na nich własnemi memi myślami, potem bieganie po dwa i trzy razy dziennie do introligatora i wreszcie — powrót do domu z pierwszym wykończonym egzemplarzem! Ledwo drżącemi palcami otworzyć się go ważyłem. Powiedzcie sami, czy może być coś równie rozkosznego na świecie?!
 Naturalnie pierwszy egzemplarz „Sielskiego Dramatu ” słusznie należał „czarnym oczom“. Poszedłem go zanieść tego samego wieczora w towarzystwie Kubusia, który chciał nacieszyć się moim triumfem. Wkroczyliśmy do żółtego saloniku, dumni i promieniejący. Wszyscy byli już tam zgromadzeni w komplecie.