Page:Nałkowska - Książę.djvu/61

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.



Dzisiaj na zebraniu u Sępowskich być nie chciałam, wiedząc, że spotkam tam Zienowicza. Ale przysłali po mnie już wieczorem po raz drugi — i poszłam.

Sam Sępowski niezbyt mię lubi, ale zawsze chce, bym u nich była, ponieważ — jak się wyraził — ozdabiam salon. Sępowska była tyle naiwna, że mi to powtórzyła. Naturalnie, że się nie obraziłam. Wolę to, niż gdyby mię lubił ten niemiły człowiek.

Przyszłam bardzo późno, tak iż wszyscy byli już przy kolacji. Chcąc uczynić jak najmniej zamieszania, powitałam gości zebranych tylko ukłonem głowy i prędko zajęłam miejsce obok Sępowskiej, bardzo daleko od Zienowicza, który siedział między mężczyznami, trzymając się wobec kobiet stylu niedostępnego lwa.

Sępowska zmieszała się, tłumacząc, że przestali się już mnie spodziewać i przed chwilą właśnie zasiedli do stołu.

— Ach! — to ja raczej powinnam przeprosić państwa — ale przez dzień cały miałam silną migrenę.

Wymownie przesunęłam ręką po czole — ani