Page:Nałkowska - Książę.djvu/32

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.



Dziś byłam z Sępowską i mężem jej na koncercie. Grali słodko, przecudnie. Prócz tego miałam ładną suknię i byłam po królewsku uczesana. W antraktach goniły mię półgłośne pochwały. Odwykłam już od tego, odurzył mię blask, przestwór, nastrój cicho tryumfalny, miękki, ciepły i wytworny.

Niedaleko siedział wysoki, dobrze ubrany pan. Brwi pochylone, linja nosa prawidłowa, wyraźna. Czytał program.

— Jak to? nie wie pani kto to?

— Nie.

Sępowski zdziwił się.

— Zienowicz. Jest przecież od tygodnia w Warszawie.

— Ach, więc to jest on?

Ukradkiem, przelotnie spojrzałam nań przez binokle. I zdziwiłam się, że na ziemi możliwe jest aż tyle. Że jest kobieta, która była jego kochanką. Jest kobieta, która będzie jego żoną.

Gdy wychodziliśmy już, ujrzałam go z góry, stojącego u stóp schodów, przez które przejść miałam. I zstępowałam powoli ku niemu po taflach marmurowych, w jarzącym blasku świateł. I czułam