Page:Nałkowska - Książę.djvu/104

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.



Odkrycie, uczynione przez Zienowicza, wydaje mi się wprost gienjalne w swej oczywistości i prostocie.

Kochałam Zienowicza już dawno — od chwili, gdy Sępowski pokazał mi go na koncercie. Ten kulturalny i wytworny człowiek uczynił na mnie największe wrażenie ze wszystkich mężczyzn, jakich dotąd spotkałam. A nie przyszło mi na myśl, że to jest miłość — ponieważ do dnia wczorajszego jeszcze zupełnie inaczej ją sobie wyobrażałam. W tej sferze drzemały we mnie jeszcze wszystkie najwcześniejsze sny dzieciństwa. Marzyłam o namiętności, co chodzi krawędzią przepaści i oczami ekstatycznemi patrzy w trójkątne oko tajemnicy. I czekałam na miłość taką, nie widząc ślicznego szczęścia tuż koło siebie, nie czując, że ociera się o mnie delikatną pieszczotą zwierzęcia, dyskretnie przypominającego o swojej obecności.

Piękne jest szczęście moje — i ma jasny uśmiech bóstw helleńskich na wargach.