Page:Lew Tołstoj - Zagadnienia seksualne.djvu/63

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
57
Urywki z dzienników i listów prywatnych.


W jednej z rozpraw amerykańskiej sekty Shakrów czytałem: »Dlaczegóżby ludzie nie mieli się wstrzemięźliwością uchronić przed śmiercią gwałtowną?« Całkiem słusznie.



Herschel oblicza, że gdyby się ludzkość co lat pięćdziesiąt podwajała, jak się to obecnie dzieje — żyłoby teraz, na 4000 lat po pojawieniu się pierwszych rodziców, tylu ludzi, iż postawieni obok siebie i nad sobą, na całej przestrzeni globu, stworzyliby piramidę, przekraczającą 27 razy odległość ziemi od słońca.

Jaki z tego wniosek? Albo mamy uważać wojny i zarazy za rzecz konieczną i pożądaną, albo będziemy dążyli do czystości w stosunkach płciowych. Tylko ta dążność może sprowadzić równowagę. Zajmującą byłaby statystyka epidemii, wojen i bezżenności. Prawdopodobnie zachodzi tutaj stosunek odwrotny, t. j. im mniej działają siły niszczące, tem więcej ludzi żyje w stanie bezżennym. Jedno równoważy drugie.

Rozsądnem jest tylko jedno: »Bądźcie doskonali, jako Ojciec wasz w niebiesiech«. Ta doskonałość polega atoli na czystości i miłości.