Page:Lechoń Rzeczpospolita Babińska.djvu/40

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Policją wszystkie w Polsce obsadzi uczelnie
I będzie, jak ci dawniej, wszystkie leczył bóle
Świadectwem prawomyślnem, pisanem w cyrkule;
Stołypin polski stanie w bohaterów rzędzie,
Zgnębiwszy opozycję, jeśli taka będzie —
Bo w Polsce niema partji, coby, gdy jest w modzie
Ugoda, iść zechciała przeciwko wygodzie.

Ambasador Lednicki, ten, co w Moskwie siedzi,
Też stąpa w polonezie, jak w tańcu niedźwiedzi,
Do rubachy przywykły, w delji iść nie umie —
Ambasador Lednicki nie chce zostać w tłumie
I gubiąc zapach dziegciu berlińską perfumą,
Patrzajcie, jak się puszy, z jaką idzie dumą!
O! nie wierzę ja w tego sumienie panieńskie,
Co wczoraj pił kie-reńskie, dziś zaś spija reńskie,
I będzie może jutro Turkiem albo Celtem,
Gdy dziś stoi, choć polskim, lecz przecież — jurgieltem.

Wciąż nowi! Coraz nowi! Wciąż nowi biskupi,
Wciąż nowi kanonicy, dyplomaci głupi,
Coraz nowi Przeździeccy, i każdy z nich bierze
To infułę, to znowu straż przy Beselerze,
Czyszczenie jego spodni i patrzenie chytrze,
Czy się z nich czasem czego dla Polski nie wytrze.

Xiąże Janusz takt zgubił, myśląc o Horodle,
Spocili się tancerze i pobledli podłe,

— 38 —