Page:Hanns Heinz Ewers - Żydzi z Jêb.pdf/164

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

pamięta nazw wszystkich tych dzikich, djabelskich sekt, gnostyków i manichejczyków, ofitów, markończyków, pryscyljan i t. d., podobnie jak zapomniała imiona proroków ich i czarowników Ireneusza, Szymona Magusa, Apollonjusza, Walentyniana, Markusa, Montanusa i innych. Ale: kult ich zna bardzo dokładnie i opowiada go słowami Flauberta.

Wszystko to wcale nie jest dziwnem. Dlaczego nie miałaby się interesować tem tak samo jak czemkolwiek innem? Ale czy można powiedzieć to samo, gdy idzie o — miotły? W ciemnym, wąskim korytarzu, wiodącym z innych pokoi do sypialni jej, ustawiła matka nie mniej aniżeli czterdzieścitrzy miotły, nowe i stare — zdaje mi się, że w domu naszym nigdy jeszcze nie wyrzucono wysłużonej miotły. Pensjonuje się je, jak urzędników państwowych, wiszą rzędami po obu stronach wąskiego korytarza. Nie widzi się ich, gdyż ze strony schodów zasłona zakrywa korytarz — jest to jednak pewnem, że możnaby w domu znaleść o wiele odpowiedniejsze miejsca dla tej kolekcji mioteł. Ogromny spichlerz jest prawie zupełnie pustym, a obok kuchni, koło ogrodu również jest dużo miejsca — możnaby tam wygodnie pomieścić setki mioteł. Ale nie, stłacza je gęsto wszystkie razem w małym, wąskim korytarzyku obok sypialni swej!