Page:Dusze z papieru t.2.djvu/40

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
36
 
 

które sobie mówią zawsze anielscy kochankowie u drzwi — sypialni.

Jan Vockerat i Anna Mahr podnoszą nawzajem swe dusze; w jaki to czynią sposób, niewiadomo, — mówią o tem bowiem tylko za sceną, na scenie zaś mówią — o grze fortepianowej. Raz jeden się zeszli tylko na dyskurs dłuższy o anielskiej przyjaźni. Na scenie mrok zupełny, a on mówi: »...przeczuwam stan taki, który będzie istniał kiedyś, w przyszłości. Wtedy na pierwszem miejscu będzie natura nie zwierzęca, lecz ludzka. Podstawą tą, na której wyrośnie miłość nierozerwalna i wspaniała, jak gmach cudowny, jest przyjaźń. A jednak ja przeczuwam coś jeszcze innego, coś, co jest jeszcze wyższe, jeszcze wspanialsze, jeszcze więcej wolne!...«

Zrozumiały się te dwie dusze samotne, bytujące wśród swych świetlistych wizyi, jak na słonecznej wyspie na morzu szarzyzny, fałszywych pojęć, konwencyonalnych przesądów burżuazyjnych. Wszyscy są przeciw nim, a z nimi tylko jeden człowiek — Gerhart Hauptmann. Ten pragnie widocznie, aby dla tych dwojga ludzi zdobyć miłość czy sympatyę widza, przekonać go, że jest możliwa nawet w najgłupszem środowisku przyjaźń czysta i bezinteresowna, taka właśnie, o jakiej marzą jego bohaterowie. Stara się ich wywyższyć, oświetlić, opro-