Page:Demon (Michaił Lermontow).djvu/42

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Tu same błędy, same zbrodnie
Syn Ojcu nóż by w serce wbił.
Ludzie nie umią kochać godnie,
Ni nienawidzieć z całych sił.
Czyliż ty niewiesz, jak zwodnicza
Miłość w śmiertelnem sercu tkwi?
Czy ci nie szepcze krew dziewicza,
Jak krótkotrwałe ziemskie sny?
Czas się w swym biegu nie powstrzyma
I nie powróci przeszły dzień,
Dziś była młodość — już jej niema.
Na czoło, smutku padnie cień.
Lecz nie sądzono tobie. droga.
O lepszem szczęściu tylko śnić....
Najdoskonalszy tworze Boga,
Zemną królować masz i żyć!
Klasztoru cela nie ustrzeże
Przed siłą pokus serce twe.
Choć modły będziesz słać w ofierze,
A nieraz tęskną zronisz łzę,
Nie zaznasz trudu, ni cierpienia,
Cierń nie skaleczy twoich nóg,
Unikniesz bólu i zwątpienia,
Bo Ciebie — dla mnie stworzył Bóg!
Więc rzuć poziomych marzeń roje
Niech świat w przestworza płynie sam,
Ja ci otworzę serce moje,
Ja wieczne szczęście tobie dam! —