Page:Demon (Michaił Lermontow).djvu/40

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Czyż dla stwierdzenia twej miłości,
Świętej przysięgi niemasz słów?

Demon.

Klnę Ci się pierwszym dniem stworzenia.
Klnę się ostatnim jego dniem,
Na hańbę błędu i zwątpienia,
Na czystą prawdę w sercu Twem!
Klnę się upadku mego dobą,
Gdy grom uderzył w czoło me,
Klnę się widzeniem pierwszem z Tobą.
Rozstania gorzką chwilą klnę!
Na blask Twojego klnę spojrzenia,
Na nieskalane serce twe, —
Na słodką chwilę upojenia,
Na Twoich ocząt pierwszą łzę —
Klnę się na Niebios strop złocisty,
Na Wszechmocnego straszny głos,
Na Archaniołów miecz ognisty,
Na mych współbraci ciężki los,
Na ust Twych karmin, włosów zwoje —
Na ból i rozkosz ziemi tej,
Na oddech wonny — wdzięki twoje,
Na szał miłości w piersi mej!—
Wyrzekłem się już zemsty starej,
Wyrzekłem hardych chęci, — już
Odtąd, jad złości i niewiary,
Nie wyzwie w sercu ludzkiem burz!