Page:Demon (Michaił Lermontow).djvu/39

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Demon.

— O Niebo dba jedynie,
I słaby tylko przed Nim drży!

Tamara.

A męka wieczna?

Demon.

Nas ominie,
Bo razem zemną będziesz ty! —

Tamara.

Ktokolwiek jesteś — nieszczęśliwy,
Coś spokój duszy stracił swej,
Z rozkoszą pewną, przez Bóg żywy
Ja cudnej mowy słucham Twej!
Lecz, jeśli kryją słodkie dźwięki
Fałsz i obłudę, grzech i błąd:
Litości błagam — ukróć męki,
Niekuś mnie biedną — odejdź ztąd!
Takich jak ja, więcej być może
Choć w tym aule, pospiesz doń.
Tam, jak i u mnie, dziewicze łoże
Nie pokalała męzka dłoń.
Wyrzecz się buntu, pychy, złości,
Wyrzecz się wrócić do nich znów!