Page:Demon (Michaił Lermontow).djvu/34

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

W ziemskiem pogrążę się istnieniu —
By tylko piękna posiąść Cię! —
Wierz mi — twa miłość nawet może
Zmusić — bym Bogu oddał cześć!
Ze skruchą rzeknę: wybacz Boże,
W pokorze żywot będę wieść.
I z Archanioły pogodzony,
Wśród złotolistnych raju drzew —
Z występku, będę, oczyszczony,
Na cześć Jehowy nucić śpiew!
Czasów miljony już przeżyłem —
Znam wszystkie gwiazdy jakie są —
Lecz nieśmiertelność znienawidziłem —
Kiedy ujrzałem postać twą!
Teraz na ziemię gdy spoglądam,
Ludzkie uczucie w piersi drga:
Ja pocałunków twych pożądam,
I pieszczot Twoich pragnę ja.
I niczem dla mnie wieczność cała,
Dziś niczem Piekło, niczem Raj,
Niczem przedwieczna moc i chwała
Lecz ty mi szczęście ziemskie daj!

Tamara.

Oddal się duchu! — precz szatanie!
Zamilcz! — nie wierzę — tyś mój wróg!
Stwórco! jam modlić się nie w stanie —
Ja wiarę tracę — gdzież jest Bóg!