Page:Demon (Michaił Lermontow).djvu/30

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

To ona śpiewa — Demon słyszy
Pytanie: — kiedyż przyjdzie on? —
I płyną dźwięki jak kaskada,
Jak szmer strumyka czystych fal,
W Demona piersi — ból osiada—
W umyśle błyska coś, jak żal,
Czy to Anioła śpiew? Pieśń owa
Brzmiała wśród cichej nocnej mgły,
Gdy Wszechpotężny Pan — Jehowa —
Rzekł mu: Przeklęty będziesz ty !
I po raz pierwszy, wróg stworzenia
Całą potęgą swoich sił,
Miłości władzę dziś ocenia,
Widzi, jak małym dotąd był!
Tak go upaja czar miłości,
Że chce ztąd uciec — zbyć się go, —
Ale o cudo: zamiast złości —
Oko mu gorzką spływa łzą! —
Pomarło ludzi już miljony,
A łzy tej śladu nie starł czas.
Wskaże wam Gruzin — przepalony
Demona łzami, zimny głaz!

VIII.

I nagle zjawia się z ukrycia,
Celi Tamary mija próg,
Myśląc, że nową erę życia,
Miłości pełną — szle mu Bóg!