Page:Demon (Michaił Lermontow).djvu/20

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Znana wszystkim gniado-złota,
Maść rumaka. Pod sam próg
On dobieżał — przyniósł pana
I zmęczony padł bez sił.
Chociaż czaszka roztrzaskana,
Jeździec słowu wierny był,
W poplamionej krwią odzieży.
Na weselny przybył dzień,
I pod progiem martwy leży.
Już go śmierci przykrył cień!
Już nie siędzie na rumaka,
Nie przebieży pól i gór!
Żeby śpieszyć lotem ptaka,
Do Królowej Gruzyi cór!

XV.

Pod zaciszny dach Gudali
Dopust Boży spadł jak grom.
Łza źrenice męzkie pali,
Grobem dziś weselny dom.
Płacze Tamar w nocnej ciszy,
Z piersi biegnie żalu jęk.
A wtem, nagle — śni — czy słyszy?
Głos, co w sercu wzbudza lęk!

— «Nie płacz dziecino, nie płacz daremnie,
Twe łzy nie wzbudzą już życia w nim,