Page:Demon (Michaił Lermontow).djvu/18

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Wtem koń się szarpnął — drży cały,
— Na bok tam! z drogi! do biesa! —
Z załamu przydrożnej skały —
Błysła gwintówka Czerkiesa!
Świsnęła kula zdradziecka,
Ścianą wąwozu odbita. —
Do walki skory od dziecka
Rycerz, za szablę swą chwyta,
Do skoku rumak się wspina...
Wtem błysło — wystrzał górala
Życia nić jasną przecina —
Trupa w Aragwę obala.
Niedługo walka ustała,
Plac boju posiadł morderca,
Pierzchli w popłochu szalonym,
Gruzini słabego serca!

XII.

Rozgrabione ślubne dary
I poległych piękna broń,
Damasceński oręż stary.
Krwią spłynęła rzeki toń!
Objuczony wielbłąd niesie
Czeczeńskiego zbója w bór.
Szumi tylko wiatr po lesie,
Wśród potężnych Gruzyi gór!
Nie pokropią świętą wodą,
Nie położą w ojców grób!