Page:Demon (Michaił Lermontow).djvu/14

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

VIII.

 
Tańczy Tamara raz ostatni.
Niestety, jutro marzeń kres.
Porzuci Ojców auł bratni,
I zakosztuje gorzkich łez,
Pieszczone dziecię. W obce strony
Weźmie ją młodzian — w obcy kraj —
A gdy ją nazwie mianem żony —
Dziewiczych marzeń pierzchnie raj!
W rodzinie męża obcą będzie —
Bóg wie, co jej szykuje los —
Może tęskniąca w nocy siędzie —
Sierocą pieśnią zadrży głos.
Ale dziś, jeszcze pełna życia,
Takim urokiem, czarem lśni,
Jak promień słońca, gdy z ukrycia
Z za gór wypłynie, złocąc mgły!
Że, gdyby Demon, w onej porze
Nad Kaukazem lecąc w dal,
Widział Tamarę — to być może —
Odczuł by piękno — uczuł żal!


IX.

Ujrzał ją Demon.... i na chwilę
Nieokreślonych uczuć szał,
Podrażnił serce jego mile,
Pod jej urokiem szatan drżał!