Page:Nałkowska - Książę.djvu/177

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
169
 
 


Oparty o laskę, z pochyloną głową milczał przez chwilę i nieruchomo patrzył w ziemię. Nagle odezwał się cicho, głosem tajemniczym:

— A pani wie, my przecież byliśmy oboje na drodze do odkrycia, wielkiego odkrycia — dziejowego! A teraz wszystko przepadło — — Bez niej nie mogę już sam — Wszystkie preparaty zmarnowane, potłuczone retorty — — Sam nie mogę — i przytym boję się jeszcze... Ta myśl ohydna, że w każdej chwili wedrzećby się mogli, poniszczyć wszystko, posądzić — za-a-a-resz-tować — — !

Utkwił we mnie przerażone oczy:

— Teraz pani wie wszystko, teraz pani już wie wszystko — dodał po chwili enigmatycznym tonem ibsenowskiego bohatera —