Page:Makuszyński - Perły i wieprze.djvu/20

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

— 14 —


Człowiek nie tak lekkomyślny, trochę zrównoważony i czyniący wszystko z rozsądkiem, woła za nieostrożnym, sam się nie spiesząc, woła zaś tak przezornie, że słyszy go zawsze tylko jego własne sumienie, bardzo zaś rzadko usłyszy go ten, co zgubił.

Człowiek, zupełnie nielekkomyślny i najzupełniej zrównoważony, nie biegnie, nie woła, tylko podniósłszy rzecz znalezioną, ocenia ją fachowo, następnie zaś chowa przezornie rzecz cenną, grat zaś bez wartości składa w redakcji jakiegoś pisma, albo w policji.

Ostatnia metoda jest metodą mędrców, a polega na tem, że mędrzec odwraca się przedewszystkiem i rozejrzy się zawsze bacznie, badając, czy kto inny jeszcze nie zauważył rzeczy zgubionej, potem nad nią przystaje, manipuluje coś z chustką do nosa, potem ją upuszcza, następnie zaś podnosi już nie samą, potem się wraca ze swej drogi i idzie zaułkami do domu, gdzie dopiero, drzwi na klucz zamknąwszy, bada powoli i bez pośpiechu, czem go los obdarzył.

Metody te, z których trzy ostatnie są patentowane, pierwsza zaś z nich nie ma zasadniczo praktycznego zastosowania ze względu na powszechne uświadomienie społeczne,— przychodzą do głowy same przez się, w odpowiedniej chwili, bez uprzedniego próbowania. I chociaż pan