Page:Makuszyński - Perły i wieprze.djvu/161

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

— 155 —

nazywam? Chrząszcz! Co to znaczy Chrząszcz? Powiedz komu, a będzie się śmiał...

— To mu kości połamiemy, jeśli będzie miał taki humor...

— Inny to się nazywa po ludzku, a jest bydlak. Jak myślisz, czy kobiety nie boją się takich nazwisk?

— Szczygieł także nazywa się zoologicznie, a ma kochankę.

Widocznie Szymon zastanowił się nad tym argumentem, bo milczał jakie pół godziny. Potem, jakby doszedł do jakichś niesłychanych odkryć filozoficznych, powiada rzewnie:

— Dusza ludzka to jest dziwna rzecz!

W zwyczajnym czasie, gdybym nie wiedział, że w moim przyjacielu dzieją się nadzwyczajne przemiany, to bym wstał o północy i za taki aforyzm udusiłbym go bez drgnienia powieki. Teraz jednak uczyniło mi się żal tego bałwana, więc się jedynie przyczaiłem i udawałem, że śpię.

Szymon, widząc, że mu nie odpowiadam, powtórzył sobie jeszcze raz tylko cichszym głosem swój niebywale wspaniały aforyzm, potem westchnął. Długo jeszcze słyszałem te westchnienia i przy tym akompaniamencie zasnąłem. Sen miałem straszliwy, bo mi się śniło, że człowiek z fotografji zabił Szymona, a Szczygieł, zupełnie nagi, maluje portret starej Kalickiej, która pozuje