Page:Kornel Makuszyński - Rzeczy wesołe.djvu/46

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
34
KORNEL MAKUSZYŃSKI


Potem jest fryzjerem. Nakłada na kretyńską głową swego noworodka perukę roztrzęsioną i powiada: będzie bohater z puszczy i z pola walki.

Albo nakłada mu ściśle określoną ilość włosów i rzecze: będzie bohater z salonu i będzie uwodził kobiety.

Potem jest szynkarzem podłym. Ponieważ niedowarzony mózg jego noworodka fermentuje i mógłby narazić na szwank mądrość słów jego, dolewa mu wody do fermentującej czaszki i powoduje rozmiękczenie mózgu, i rzecze: to jest Hamlet.

Potem mówi: stwórzmy bohatera na obraz i podobieństwo nasze! — i chce w twór swój tchnąć ducha.

Nic... Cisza...

Przeto dyszy jak miech kowalski.

Nic... Jeszcze cisza...

Bohater się nie rusza.

O, tworze niewdzięczny, o kreaturo szatańska!

Cisza...

Więc indywiduum, odbierające chleb fryzjerom, krawcom i szynkarzom, przyczepia sznurki do szlachetnych kończyn swego tworu, wsadza koło młyńskie w jego mózgownicę szlachetną, chowa się za malowany parawan i ciągnie za sznurek.

Omnes gentes plaudite manibus!

Aż inne indywiduum piszące, świadome niezrównanych procesów twórczych i sposobu inkwizycyjnego wyłamywania stawów tworom wspaniałym i z ducha żyjącym, spostrzegło końce sznurków i narobiło wrzasku.

I oto dnia tego powiesił się twórca na tym samym sznurku.

O, bohaterze mój!

Jeśli mi zginąć przyjdzie przez ciebie, lepiej, byś się nie rodził.

Pomnij bowiem, kreaturo nędzna:

Można żyć zapomocą sznurków i koła młyńskiego we łbie, można mieć żywot słodki; można chodzić w sławie,