Page:Kornel Makuszyński - Rzeczy wesołe.djvu/37

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
25
RAJSKA OPOWIEŚĆ

i oboje, już w zgodzie przykładnej, odeszli w gęstwinę, w której trawy było bardzo wiele.

Poszli przyzwyczajać się do życia i zachowywać gatunek, aby dobremu Bogu oszczędzić trudu stwarzania.

Poszli zakładać ognisko rodzinne, które ze wspaniałych, do wulkanu podobnych wybuchów miłości, zeszło później do roli maszynki spirytusowej na trzech nóżkach.

O, potężny, mocny Adamie! Pochwalone niech będą uda twoje, jako konary rosochatego dębu.

O, Hewo, łaskawa Hewo! Pochwalone niech będą kosmate piersi twoje, które są jako ziemia, słodkiem mlekiem płynąca.

I stało się, albowiem potrzeba jest matką wynalazków. Stało się, że Adam był smutny, a Hewa pragnąca. A gdy od owej chwili ze trzy razy księżyc odmienił się złoty, chodził Adam po raju przybity, a wyglądał tak, jak po operacji robaczkowego wyrostka. Hewa zasię przytyła i radowała się głośno.

— Mężu, — rzekła raz do Adama — bądź łaskaw i wyrwij ogon temu pawowi, który się niedaleko stąd drze okropnym głosem.

Adam nie rzekł ani słowa, tylko podszedł do pawia, chwycił go między kolana i wyrwał mu cały ogon. A kiedy go przyniósł Hewie, przywiązała go sobie łykiem gdzieś w okolicach pleców i chodziła dumna. A potem rzekła:

— Bądź łaskaw, mój drogi, i skręć kark jakiej ładnej papudze.

Adam cisnął kijem i zabił papugę.

Skrzydłami jej ustroiła sobie Hewa głowę, a język zjadła.

Potem czerwonym burakiem natarła sobie policzki i usta i była piękna.

— Czy urządziłeś dzisiaj cyrk, Adamie?

— Urządziłem.

— Tam, gdzie zawsze?

— Tak, w zgięciu rzeki.

— Pan Bóg będzie?