Page:Kornel Makuszyński - Rzeczy wesołe.djvu/32

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
22
KORNEL MAKUSZYŃSKI


Kobieta ani drgnęła.

— Co, u djabła, — mruknął Pan Bóg, — kobieto wstań!

Był już poirytowany.

— Co ona sobie myśli, głupia? — rzekł Anioł zgorszony.

— Kiedy widzisz mój kochany, ona nie ma myśleć.

— A tak!

— Zrobiłem to umyślnie, bo nie chcę, aby za wiele ludzi myślało. Myślenie to jest rzecz niebezpieczna. Ale czemu ona nie chce wstać?

Aż nagle poweselał.

— Kobieto nie wstawaj! — zawołał wielkim głosem.

A wtedy kobieta powstała, a ujrzawszy, że jest naga wobec dwóch nieznajomych, namyślała się chwilę, co zrobić — potem zemdlała.

Anioł aż się zatoczył z radości.

— Panie! mądrość twoja jest nieskończona.

A dobry Bóg spoważniał.

— Zaprawdę, zaprawdę, powiadam tobie: jeśli chcesz, aby powstała, każ jej, by usiadła w spokoju, a jeśli zechcesz miłość wzbudzić w sercu jej — uderz ją prętem ostrym z wikliny. Taka będzie. Poznałem ją. A teraz wyjm jej trawę z gęby.

Anioł podszedł ostrożnie i zaczął wyjmować trawę. A wtedy niewiasta, wróciwszy do zmysłów, chwyciła sympatycznego Anioła za skrzydła i pociągnęła go ku sobie.

— Panie! — krzyknął Anioł i wyrwał się przestraszony.

Dobry Bóg chwycił się za boki ze śmiechu. A potem rzekł:

— Niewiasto!

Niewiasta oparła się na ręku i patrzyła ciekawie.

— Imię twoje będzie Hewa. Zrozumiałaś?

— Tak, panie.

— I będziesz panowała w raju z mężem twoim aż do odwołania. Jam jest Pan twój i Bóg twój.

Niewiasta zrobiła minę na temat: bardzo mi przyjemnie.

— A przykazanie twoje, niewiasto jedno jest: miłuj męża swojego po wszystek dzień twojego żywota...

— Panie!... — przerwał Anioł.