Page:Kornel Makuszyński - Rzeczy wesołe.djvu/27

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
17
RAJSKA OPOWIEŚĆ


— Cha! cha! cha! — zaśmiały się małpy.

W tłumie zapanowało zgorszenie.

— Gdyby tak Pan Bóg słyszał — ładna rzecz...

Smok stał rozjuszony i tłukł o ziemię ogonem, słoń ryczał, jakby mu ciotka umarła, i tłukł trąbą.

— Ładne towarzystwo, — rzekł lew.

— Strach! — zawrzeszczała papuga, która miała stosunek z zimorodkiem.

— Uhu... uhu... — jęknął puhacz, ślepy, nie wiedząc dobrze o co idzie.

— Gdzie jest człowiek?

— Śpi.

— Powinien przyjść i zrobić porządek. Słoń jest wielki, ale ma mózg mały.

— Cha! cha! cha! — wrzasnęły małpy, nie mogąc wymyśleć nic nowego.

Wróble podrygiwały ponad całem zebraniem, radując się niepomiernie.

Przygotowywała się pierwsza awantura o kobietę, która stała nieporuszona i zwrócona ku słońcu. Słoń rwał się bezczelnie do walki, jakby mu było wszystko jedno.