Page:Kornel Makuszyński - Rzeczy wesołe.djvu/114

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
94
KORNEL MAKUSZYŃSKI

jak gdyby żyd nosił w kieszeni psa, albowiem kobieta boi się myszy, nietoperza, rewolweru i dziecka.

A nieraz kobieta grozi śmiercią, ażeby się mogła czulej niż zwykle pożegnać z tym, któremu nią grozi. Pożegnania to są rzeczy piękne; wtedy kobiecie jest wszystko jedno i w całej pełni korzysta z tego wszystkiego i jednego.

Często zasię mylą pozory: zdawało się, że piękna kobieta utopiła się z miłości; a to była nieprawda, nie brała tego zamiaru na serjo, tylko po drodze, przyzwyczaiwszy się do wierzenia we własne kłamstwa, zagalopowała się i skoczyła do rzeki, oszukawszy samą siebie.

Lecz o tem wszystkiem nie każdy wie, a tego powinni uczyć w szkołach, dodając: jeśli ci kobieta grozi, że się utopi, powiedz jej, że bardzo źle będzie potem wyglądała, sina i opuchła.

A jeśli ci kobieta powie, że się struje, powiedz jej, że na drugiej ulicy zrobiła to samo kucharka, więc nie wypada.

A jeśli kobieta już kupiła rewolwer, kup jej wtedy kapelusz. Nie zastrzeli się przedtem, zanim znosi kapelusz.

Kobieta lubi, kocha, ma pasję do samobójców; kobieta, która ma na sumieniu samobójcę i co więcej, krew jego na gorsecie, idzie w górę, jak papier wartościowy. Ach, jak przedziwnie pięknie wygląda kobieta, której doniesiono, że ten i ten dureń się zastrzelił. Rozdyma nozdrza i chwyta powietrze jak raniona łania, która zna osobiście niejednego jelenia. Potem czyni tak, jakby się powstrzymywała od płaczu, który z niej rzucił się za chwilę rwącym, wspaniałym strumieniem, nie tak jednakże, aby potem nos jej poczerwieniał. Potem zasię wydaje czem prędzej polecenia na cały dzień kucharce, bo za chwilę wpada w odrętwienie, które jest mleczną siostrą śmierci.

Wieczorem mówi do męża:

— Prawda, jaka ja jestem dziś strasznie blada?

— Nie uważam...

— Ty nigdy tego nie możesz zauważyć. Prawda, jak mnie dziś głowa boli?

— A skądże ja o tem mogę wiedzieć? Co ci jest?