Page:Julian Ursyn Niemcewicz-Nasze Verkehry.pdf/13

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
V
 

Przepadał za tem poeta i znano go z tego w Warszawie. A nie oszczędzał nikogo. Wrażliwy na ułomności, nie przebaczający słabościom — zaczepiał wszystkich i wszystko. Nie było dłaft rang, ni tytułów ni zasług — stapiał je wszystkie demokratycznie w kotle swego drwiącego dowcipu i szydził (nierzadko boleśnie) z każdego, kto mu się tylko nawinął.

Mówiono pewszechnie, że czynił to dla samego dowcipu, który lubiał, z którego się rad śmiał, a wystawiał na lśniące ostrza śmiechu nie tylko najsympatyczniejsze sobie osoby, ale i... samego siebie.

Niepohamowany nerw komiczny drgał w nim widocznie, nie dozwalając poważnie ściągnąć twarzy tam, gdzie się roześmiać chciał, lub czego przeoczyć nie umiał.

Taki był człowiek — kołyszący w swej jasnej duszy jakieś podzwonne rejowego humoru, spotęgowanego ostrym sarkazmem francuskim.

Toż lękano się trochę poety — a że była to osobistość okryta zasługami i sławą promieniejąca — liczono się z nim podwójnie.

Dyktatorem go zwano w Warszawie, dyktatorem też opinii społecznej był w istocie.

„Staje mi przed oczyma piękna, sędziwa postać J. U. Niemcewicza, z wyrazem szlachetnej prawości, z uśmiechem i wejrzeniem pełnem złośliwości“.

Tak mówi o poecie A. E. Koźmian.

„We wszystkich czasach i okolicznościach najgorętszy miłośnik ojczyzny, był przedmiotem czci i uszanowania powszechnego. Bez żadnych oznak znaczenia, więcej on znaczył od najwyżej postawionych; bez majątku, tytułów i urzędu używał władzy i najprzeważniejszego wpływu. Można śmiało powiedzieć, iż dwie były w owym czasie najsilniejsze potęgi w kraju, obie sprzeczne sobie: jedna w. księcia — druga Niemcewicza. Jedna ujemna, druga dodatnia — obie równie despotyczne. Równie się też lękano gniewu i gwałtowności w. księcia, jak nagany i złośliwości Niemcewicza.

A przed innymi odznaczał się coraz rzadszą w owych czasach zasługą, iż od początku do końca swego zawodu wytrwał niezłomnie