Page:Julian Tuwim - Czyhanie na Boga.djvu/48

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Skacze, szumne wyprawia brewerje,
Jak się łkaniem co chwila zanosi,
Jak ci oczy smętnieją, gdy idziesz,
Jak się boisz: już śmiechu swojego,
Kroku zwalniasz, ty Młody, zawzięty,
I przystajesz, za serce się chwytasz,
I oddychasz, zmęczony, i patrzysz,
Jak ucieka dal twoja bezmierna...

I faluje ci pierś niespokojna,
I tęsknota cię wielka ogarnia,
I powoli, powoli, powoli,
Coraz głębiej, serdeczniej, swoiściej,
Pieśń się budzi w twej duszy, o Młody!
Jak kościelna podniosła melodja,
Pieśń powstaje wspaniała i smutna,
Pieśń o smutku kosmicznym, prastarym...

I wróżebne melodje załkały:
Nieukojne, głębokie, ogromne...


II

 

Andante

 

I kędyż ty go prowadzisz,
Drogo daleka?
I czem go cieszysz, radujesz,
Drogo strzelista?
Ach, w owej dali ogromnej
Nikt nań nie czeka,

46