Page:Julian Tuwim - Czyhanie na Boga.djvu/37

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

DZIEDZILJA


 „Są tajemnicze
Błyski, szmery krwi, nieznane szelesty
W głębi dziewiczych ciał — i te się budzą
Bóg wie jak...“

SŁOWACKI, „Beniowski“ pieśń VI.


Przeciężkie dojrzewanie zbóż. Dziewczyny z drżeniem czekają: czy już? O, cudne okrąglenie piersi! O, krwi! I czują jakieś przelewania w ciele, jakaś nieznana budzi się moc... O, biódr dziewczęcych wygięcia przecudne! Długie, słoneczne, żmudne, gorące dni! O, dojrzewanie dziewicze upojne! O, niespokojne, tajemnicze chęci kochania! Kwitnienie! O, mocy słodka i znojna! O, sny rozkwitłe w parną letnią noc! Przeczuwań chwile! Chwile dziwnych, trwożnych zagadek!

A słońce patrzy, a pali, lśni, i dziwne siły wlewa do krwi, i coraz więcej, coraz goręcej kocha się słońce we krwi dziewczęcej... (To jaśmin kwitł... to kwitł bez... śniły sen, a sen zczezł...)

— Jedna szepnęła: Wstyd...

— Druga szepnęła: Nic...

— Trzecia spytała: Wiesz?

— Czwarta w płomieniu lic, jak róża, oczy przymruża i mówi: wiem.

35