Page:Hrabia Emil.djvu/231

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

I ten charakter ekspiacji nosił w duszy jego dziwny projekt małżeństwa z Niną.

Te dwa miesiące, które przebył pod jej smutnym urokiem, miały na niego wpływ szczególny. Ale nie kochał jej. Przyjmował ją, jak przeznaczenie. O niej jednej to myślał, że może być jego żoną. Pomimo przeszkód wszystkich, pomimo tej napozór nie do odparcia zapory z przeszłości. — Jak będzie smutno w Kluwieńcach, których ona będzie panią, — myślał.

Była w tem jakaś suggestja paradoksalna, że takiem małżeństwem bez szczęścia i bez miłości jedynie można zgładzić tamten, umarły już, cudzy grzech.

Powiedział jej o tym swoim projekcie, poprosił poprostu o jej rękę. Odmówiła, zasłaniając się temi co dawniej znikomemi motywami, któremi znów Emil ze swej strony się kierował. Nina broniła się, jak przed szczęściem, przed tem, co Emil uważał za ekspiację. Dość długo usiłował przezwyciężyć jej opór, przekonać ją — i siebie.

Dla odwrócenia uwagi swej od całej tej sprawy poszukiwał nawet pokus innej kategorji. Narażał się na nie świadomie.

W jeden z ostatnich wieczorów wiosennych w Kluwieńcach wracał do domu od strony stajen. Sady wzdłuż drogi już były okwitły i białawe ściany domków kryły się w ich ciemnej zieleni. Nadchodziła noc krótka i błękitna. Nina była daleko, w Śniwodzie. Ale widział ją był przedwczoraj i mógł zobaczyć jutro. Zawsze na niego czekała.

Przed długim, murowanym domem zobaczył znajomą wiejską dziewczynę. Raz już przedtem wyróżnił ją był łaskawie zpośród nieprzeliczonych dziewcząt

229