Page:Hanns Heinz Ewers - Żydzi z Jêb.pdf/83

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

wałam się właściwie tylko dlatego, że grzeczność jego, która wcale doń nie jest podobną, kazała mi domyślać się czegoś innego. Zapewne dobrą dał mi radę i bardzo mu jestem wdzięczną za nią. Pierwszym człowiekiem, którego spotykam tu na moście — jest pułkownik Thursby; opowiada mi, że jest obecnie w Rzymie przy poselstwie i że przyjechał tu na odpoczynek. Lecz nie zdradził się, iż wiedział, że mam tu przyjechać. W pięć dni później przybywa dell’Greco, a dziś, akurat w dwa tygodnie po przybyciu mem, jesteście tu wszyscy! Dla mnie oczywiście, co Frydel?“

Adwokat kiwnął głową: „Bez wątpienia.“

„Dziękuję wam“, rzekła piękna kobieta. „To z pewnością bardzo pochlebne. Lecz sądzę, że bodaj z każdym z was miałam kiedyś małe przejście. Wydaje mi się nieco dziwnem, że mnie tu przywabiacie — bo w końcu to przecież niczem innem nie jest — a potem za mną przyjeżdżacie. Dla hotelu to z pewnością korzystne — siedmiu gości od razu!“

„Mogło też być siedemdziesięciu i dużo więcej!“ rzekł dr. Loewenstein. „Panów i pań. Zastępujemy niejako wszystkich innych.“

„Więc rodzaj posiedzenia rady nadzorczej“, rzekła Marja, „panowie zastępujecie głosy nieobecnych akcjonarjuszów. Zdaje się być niewątpli-