Page:Hanns Heinz Ewers - Żydzi z Jêb.pdf/16

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Ewers kocha i współczuje z wszystkimi i z wszystkiem, co miłości godne i miłości złaknione. I nie czyni on różnic. gdy serce swe rozdarowuje, czy to duch z nim spokrewniony, jak Wilde, czy to towarzysz z ławy szkolnej, czy biedny żydowin z ghetta, lub też bezradne jakieś stworzenie: mucha, motyl, pszczoła.

I tak było od najwcześniejszej jego młodości; matusia Heinza, pani Marja, lubi o tem opowiadać:

„W naszej kuchni zagnieździły się myszy: kucharz łapki ponastawiał; gdy się o tem dowiedział mój Heinz, przybiegł do mnie z błagalną prośbą, abym zabroniła zabijać ładne myszki. Przekonywałam go długo, że czasem musi się zabijać! Wreszcie odszedł, ze łzami w oczach; tej nocy — słyszałam — długo usnąć nie mógł. Rano kucharz narobił krzyku: co się okazało: o świcie wkradł się Heinz do kuchni, powynosił łapki, do których myszki się znęciły, i pouwalniał wszystkich więźniów.“

Heinz Ewers był uparty; lubiał postawić na swojem; rozkazem, gniewem trudno było u niego coś wskórać — uginał się jeno przed cierpliwa dobrocią.