Page:Hanns Heinz Ewers - Żydzi z Jêb.pdf/157

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

zawsze pierwszym kwiatem w roku, który matka chciała mieć za wszelką cenę — tak jak zimokwit był ostatnim. A jak Ci wiadomo, oba te kwiaty są bardzo jadowite. Olbrzymie bukiety złocienia rosną na wiosnę w wazach jej później naparstnice i lisie róże. Na jesień i zimą porozstawiane są wszędzie wielkie donice fjołków alpejskich, bardzo prędko miewa potem małe anemony i rozmaryny. Otóż dobrze — wszystkie te kwiaty są arcyjadowite. Odpowiesz mi, kochany bracie, że niemniej przeto są bardzo piękne i że matka miewa wszak obok tych kwiatów jadowitych także wielką ilość nieszkodliwych. Zgadzam się — a nawet daruję Ci jeszcze jej psiankę i cykutę, chociaż zapewne w niewielu domach je znajdziesz. Lecz w czem polega piękność mleczka i djablego oczka? A te rosną u nas w ogrodzie i w doniczkach. Najdziwniejszą rzeczą jednak są wazony z tym obrzydliwym szalejem. Musisz przyznać, kochany bracie, że trzebaby długo szukać, zanimby można znaleść to w innym domu.

Dziwnem zaś jest, że właśnie te rośliny najbardziej ceni. Lubi róże — zapewne, lecz pełna gałązka żółtych kwieci złocienia jest jej znacznie milszą. A dziwna ta predylekcja jest zupełnie instynktowną: nie kocha tych kwiatów bynajmniej dlatego, że są jadowitemi. O niektórych wie to bez wątpienia, nie