Page:Hanns Heinz Ewers - Żydzi z Jêb.pdf/145

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

po schodach, na ulicę — tak dostał się do skrzynki pocztowej.

Wróciłem na górę, położyłem się do łóżka, zasnąłem natychmiast.

Nazajutrz zrana przypomniałem sobie całkiem dokładnie, co uczyniłem. Miałem tylko jedno uczucie — pragnąłem uniknąć oświadczeń i rozpraw. Spakowałem kuferek ręczny, pojechałem na dworzec, kupiłem bilet — dokądkolwiek — i odjechałem.

Od tego czasu dużo lat już upłynęło. Często i bardzo głęboko nad tem się zastanawiałem; musiałem sobie zawsze powtarzać, że postąpiłem wprost sprzecznie z rozsądkiem, że zburzyłem własne szczęście i szczęście innych w sposób bezsensowy, dziecinny i okrutny. A jednak równocześnie nie mogłem pozbyć się uczucia, że była to — z tem wszystkiem — jedyna rzecz słuszna i możliwa, aczkolwiek nie mogłem odkryć ani cienia powodu.

Zupełnie podobnie, chociaż nawet w przybliżeniu nie tak jaskrawo, postąpiłem i w innych wypadkach. Zawsze byłem najpierw silnie zdecydowany do żenienia się, czem bardziej atoli ten dzień się zbliżał, tem przykrzejszych doznawałem uczuć, tak że ostatecznie uwolniłem się odmową. Naturalnie, że szukałem zawsze nieświadomie powodu jakiegoś