Page:Hanns Heinz Ewers - Żydzi z Jêb.pdf/125

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

z okna w głęboką otchłań, rozbiły biedne ciała swe o skały. A mimo, że utrata cielesnej niewinności w tym wypadku bynajmniej by nie była plamiła moralnej czystości ich, i mimo, iż zakonnice musiały to wiedzieć i zapewne też wiedziały — kościół jednak zwolnił je od winy.

On zaś, Jorge Quintero, z całą pewnością ma ważniejszy powód, aniżeli wszystkie te kobiety. Gdyby oddał życie swe — o, byłaby to dobrowolna śmierć męczeńska dla życia bliźnich.

Wówczas — uczułby w ostatniej chwili skruchę, której kościół wymaga. A nawet, gdyby nie sam z siebie skruchę tę poczuł, boska wszechmoc obdarzyłaby go przecież łaską skruchy.

Zato on, kapłan Boży, ręczyć mu może — i tak silnie o tem jest przeświadczony, że przyrzeka mu chrześcijański pogrzeb w ziemi poświęconej.

I don José rzekł: „Jeśli Pan Bóg chce — to się nie zarażę. Jeśli chce inaczej — niech będę ostatnią ofiarą twą, kochany bracie.“

Trzy dni ci dwaj spędzili na spowiedzi i gorących modlitwach. Potem Jorge Quintero popełnił samobójstwo.

Duchowny dotrzymał słowa. Mimo wszelkich sprzeciwów duchowieństwa miejskiego, przeprowadził to, że przyjaciel jego został pochowany na cmen-