Page:Hanns Heinz Ewers - Żydzi z Jêb.pdf/108

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

jest, że normy, które przez wieki stanowiły porządek społeczny — czy w każdym punkcie słusznie czy niesłusznie, o tem tu nie mówimy — wszędzie się przełamuje z szyderczym śmiechem. Ten porządek nakładał silne więzy pewnym instynktom — pani, pani Stuyvesant, rozdarłaś te więzy. Nie możemy tu dyskutować z panią całymi dniami — możemy pani tylko przedłożyć pojedyncze przykłady — lecz przykłady te są typowe i każdy z nich możnaby pomnożyć tysiąckrotnie! Panie pułkowniku, zechciej pan opowiedzieć pani historję swą, która chyba będzie jej jeszcze nieznaną.“

Pułkownik Lionel Thursby podniósł się; palce jego uchwyciły flaszkę whisky, stojącą przed nim i kurczowo ją oplotły.

„Pani sobie przypomina, pani Stuyvesant, że pani w roku 1913 miałaś odczyt w Londynie. Podobała mi się pani wtedy i od lat już jeździłem za panią po świecie. Recytowałaś pani na zaproszenie klubu Lotos niektóre z swych utworów; równocześnie w salach klubu urządzono wystawę rysunków i akwafortów pani. Przyprowadziłem na ten wieczór siostrę mą i obu mych braci, którzy oddawna już drwili z słabości mej dla pani i byli ciekawi poznać panią osobiście. Tego wieczora czytałaś pani historję, w której dwóch braci kochało się